Podkład na zestaw Menga położony. W trakcie kładzenia go przyszła do mnie pewna refleksja, z którą myślę, warto byłoby się podzielić zwłaszcza z początkującymi modelarzami. Ci, bardzo często pytają na grupach dyskusyjnych — jaki podkład do modeli czołgów w kamuflażu zielonym, piaskowym, NATO albo takim, albo siakim. I żeby nie wpaść w paranoję kupowania kilku różnych produktów, które zresztą nie kosztują mało, a idą hurtowo najlepiej chcieliby by polecić im możliwie uniwersalny i najlepszy. I taki jest w moim przekonaniu “Mr. Hobby: Mr Mahogany Surfacer 1000”. Dlaczego? Przedstawiam 3 argumenty.
Argument 1. Ogólna, bardzo wysoka jakość produktu*
Gwiazdka na końcu zdania nie jest bez znaczenia. Same w sobie produkty z gamy „Surfacer” są bardzo gęste. Wynika to trochę z ich rodowodu i pomysłu firmy Mr. Hobby, aby produkt był czymś pomiędzy gotowym podkładem a płynną szpachlówką. Oczywiście ziarnistość 500 wiedzie tu prym, ale „Tysiąca” również możemy wykorzystać jako uzupełniacz drobnych rysek, nakładając go pędzlem w przypadku, gdy nie opłaca nam się tego robić gęstą szpachlówką. Potrzeba więc rozcieńczalnika i wspomniana na początku gwiazdka odnosi się do tego, że rozcieńczalnikiem tym powinien być Mr. Color Leveling Thinner. To on tak naprawdę robi z Surfacera produkt iście luksusowy w użytkowaniu i wyciąga jego najlepsze cechy jako podkładu. Już samo opakowanie wprowadza nas w klimat produktu premium: grube szkło i poważna stylistyka obiecuje produkt równie poważny. Zresztą tak samo wydajemy nasze Oil Washe i jako producent wiem, że to nie tylko zabieg stylistyczny czy wizerunkowy. Szkło doskonale chroni produkt oparty na ciężkich organicznych rozcieńczalnikach przed parowaniem. Szeroka nakrętka ułatwia mieszanie i nabieranie podkładu. Niech nie zwiedzie Cię zdjęcie, które umieściłem w banerze. Mój podkład spadł z wysokości dwóch metrów na wykafelkowaną podłogę. Słoik nawet się nie ukruszył, ale nakrętka pękła, jednak produkt został uratowany.
No ale do rzeczy, jak tym się maluje. Ja uważam, że aby wydobyć z niego co najlepsze, należy wspomnianym Leveling Thinnerem rozcieńczyć go bardzo mocno. Ja daję standardowo 1 część farby i 4 lub 5 thinnera. To, jak ten produkt jest odporny na błędy to jest jego najmocniejszy argument, więc….
Argument 2: Jakość powłoki przy łatwości aplikacji
Rozcieńczony mocno podkład kładę zawsze na niskim ciśnieniu w okolicach 1 do 1,2 bara. Dla najlepszych rezultatów nakładam go mgiełkami, staram się nie malować mocnej nasyconej powłoki. Wtedy podkład daje aksamitny mat, niemal satynę, pomimo tego, że leveling thinner lubi wybłyszczać farby. Wiadomo, czasem się człowiek zamyśli, zagapi, a tak naprawdę najczęściej chyba ulegnie swojemu zniecierpliwieniu. I jeśli zdarzy się przetrzymać aerograf w jednym punkcie, i zrobimy naprawdę mokrą plamę, Mr Hobby Surfacer spokojnie odparuje rozcieńczalnik pozostawiając powierzchnię gładką niczym pupa niemowlęcia. To też zasługa dużego rozcieńczenia, dlatego zawsze polecam rozcieńczyć za bardzo, niż za mało. Jednak niezależnie od naszego doświadczenia, produkt kładzie się naprawdę aksamitnie i jeśli tylko mamy jakiekolwiek podstawowe pojęcie o ustawianiu ciśnienia, trzymaniu właściwej odległości, podkład ten wybaczy o wiele więcej błędów niż jakiekolwiek akrylowe podkłady modelarskie. Pojawił się zaciek, tworzy się kropla? Ja w takiej sytuacji po prostu psikam jeszcze trochę “rozmywając ją”. Odparowuje i po sprawie. Wiadomo, w wielkim makro zauważysz, że detale stają się o kilka procent bardziej mgliste, niż w miejscach położonych czysto. Ale jest gładko, nie ma skórki pomarańczy, i najprawdopodobniej póki się nie wygadasz nikt się nie zorientuje.
Mówiąc o ostrości detali: zobacz jak na przykładzie mojego FT, ten podkład daje ostrą i cienką powłokę. A wiedz, że na każdą z tych powierzchni nakładałem kilkanaście ultra cienkich powłok. Jak wspomniałem, psikam mgiełki. W zasadzie nie spotykam się ze zjawiskiem odkurzu czy szorstkości powłoki. To jak cienki jest film i jak drobny pigment w Surfacerze widać po odsłonięciu wszelkich rysek, ba, nawet mikro wżerów po kleju. Ba, nawet ziarnistość struktury samego plastiku wydaje się niezmieniona. Oczywiście w przypadku niektórych modeli, na przykład samochodów cywilnych to może być wada. Tam raczej potrzeba grubo kłaść podkład i go szlifować na błysk. Tu jednak przynajmniej ja wychodzę z założenia, że modele czołgów powinny tak ja w rzeczywistości, posiadać swoje blizny. Wżera tu, rysa tam, tylko dodaje autentyczności. Ten, kto ze świadomością i uważnością oglądał eksponaty muzealne prawdziwych maszyn na pewno wie, co mam na myśli.
Zobacz, jak dobrze zachowały się wszelkie rysy powstałe po szlifowaniu (tu akurat celowo to robiłem, w celu zwiększenia przyczepności pod pasty błotne).
Argument 3: Kolor Mahogany brown
No właśnie. Tu pewnie część osób od razu się postawi: ale jak to, czarny jest numer 1 dla pancerki! Już śpieszę z wyjaśnieniem. Zgodzę się, że czarny podkład jest najbezpieczniejszym, najbardziej niezawodnym podkładem dla przeciętnego Kowalskiego modelarza. Ale to Mahagony jest najbardziej wszechstronny i potrafi nam zaoszczędzić mnóstwo czasu przy typowych dla pancerki kamuflażach, opierających się na zieleniach, kolorach piaskowych, brązach, khaki i w zasadzie wszelkich militarnych kolorach. Wyjątkiem jest jak dla mnie pancer grau i wszelkie szarości, te znacznie lepiej zagrają z czarnym, zwłaszcza w modulacji i postshadingu.
Po pierwsze primo! Czekoladowy, ciemny brąz jest żywcem wyjęty technik artystycznych malarskich, gdzie w zasadzie bywa on wszędzie w naturze. Jest dla powyższych wymienionych kolorów znacznie właściwszym kolorem do cieniowania, modulacji, niż czarny, wyjątkowo wygaszający zielenie i piaskowe odcienie. Na Mahogany’m możemy malować właściwy już kamuflarz transparentnie zostawiając cienie w wybranych miejscach, pomijając jeden z kroków w “zestawach do modulacji”, gdzie zazwyczaj “zabrązowione wersje” bazowego koloru są podawane jako “shading”.
Po drugie primo! Gotowa baza pod chipping. Tak, ten kolor doskonale pasuje na chipping. Nie wierzysz? Weź dowolny kolor mainstreamowego producenta nazwany “Chipping”, na przykład Ammo, i porównaj z tym podkładem. Podobne prawda? Na dużej powierchni może wydawać się zbyt “czekoladowy” ale kolor ten w tak drobnych zadrapaniach jak robimy na modelach w skali 1:35 naprawdę świetnie wygląda jako obicia. Recepta jest prosta. Na podkład dajemy produkt “Chipping medium”, a po wyschnięciu malujemy kamuflaż. Potem aktywacja wodą, drapanie… Z resztą niebawem już zobaczysz to na filmie z etapu malowania FT, bo właśnie taką technikę zademonstruję.
Po trzecie primo! Gotowa baza pod malowanie gąsienic czołgu. Tak jak mówiłem w pierwszym primo! Tutaj, ten, dokładnie TEN kolor fantastycznie wygląda już jako baza sama w sobie do malowania gąsienic, które już w swoim żywocie terenu trochę przepracowały. Tu nie potrzebujemy naprawdę już malowania gąsienic na dodatkowy kolor typu “tracks”. Tak naprawdę wystarczy już zabawa olejami, kolorami do rdzy, kurzu i brudu, i przetrzeć trochę grafitem. To także na kolejnym filmie, więc nie zapomnij zasubskrybować kanału, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, aby YouTube informował Cię o nowych wrzutkach – z dzwoneczkiem! 😉