Zamknąłem już kadłub — dosłownie i w przenośni. To znaczy, że wnętrze nie będzie eksponowane, toteż zamknięte pozostają włazy z przodu pojazdu, co z resztą ułatwi nam malowanie kamuflażu. Tutaj ujawnił się największy minus zestawu Menga, czyli wpasowywanie płyt pancerza na dotyk, bez żadnych pinów naprowadzających. Nie lubię tego rozwiązania, tym bardziej że moje płyty boczne były powyginane, prawdopodobnie z mojej winy przez złe ułożenie ramek w pudełku, gdy wkładałem je po oglądaniu po zakupie. Pudełko leżało pod naciskiem innych przez wiele miesięcy co pewnie spowodowało odkształcenie tych dużych elementów, nie winiłbym tu raczej producenta.
Moja rada to sklejenie najpierw jednej strony i po porządnym wyschnięciu dopiero zabieranie się za drugą. Ułożenie pokrywy górnej na raz w moim przypadku było zbyt frustrujące i chyba zwyczajnie niemożliwe, bo nakładając pokrywę, jednocześnie musiałem prostować boczny pancerz, który był nieco wygięty. Klejąc pojedynczo raz lewą raz prawą stronę udało się to jednak ładnie spasować. To ważne, bo górny pancerz będzie widoczny, w przeciwieństwie do “podłogi”. Tam przydało by się porządnie wyszpachlować i wyrównać łączenia, ale odpuszczam to, bo i tak będzie tam gruba warstwa błota.
Popełniłem też szkolny błąd, przez pośpiech skleiłem cały amortyzator w całość, to jest do tej części osłaniającej go, którą się wkleja na kadłub. Tu nie możemy tego sklejać, bo amortyzator nie będzie pracować. Na szczęście szybko się ocknąłem i udało się rozkleić ten element. Na wieży, używając narzędzia do eksterminacji plastiku – szlifierki kosmetycznej mojej żony, wykonałem imitację śladu rykoszetującego pocisku.
Do środka czołgutka wkleiłem jeszcze 2 metalowe nakrętki. Będą to po pierwsze dwa punkty mocowania dla mojej autorskiej, super hiper wymyślonej magnetycznej podstawki mocującej. Co i jak, będzie na filmie. Po drugie, uważam, że powinno się tak robić w przypadku każdego czołgu czy auta. Zwiększony ciężar dociśnie gąsienice czy koła do podłoża, gdyby z jakiegoś powodu chciały “lewitować”. Tu nie należy przesadzić z masą, dlatego 2-3 duże nakrętki rozłożone na całej powierzchni podłogi, w przypadku tak małego pojazdu wystarczą.
Mimo decyzji o zamknięciu pojazdu, aby nie pracować nad wnętrzem, zdecydowałem się na uchylenie drzwiczek na wieży czołgu. Są na tyle małe, że wnętrze i tak pozostaje pogrążone w ciemnościach. W zamian widać, chociaż na fragmencie wnętrza chipping, z którego jestem bardzo zadowolony. Co do samego chippingu to jeszcze będzie okazja o tym pogadać na filmie, bo obicia na pancerzu wykonamy tą samą techniką, czyli na chipping medium.
W międzyczasie trenuję niełatwą sztukę obróbki video.
Ciąg dalszy… nastąpi.
2 komentarze
Po zdjęciach widzę ze mam tyły, musze nadrobić, czas wziąć się do roboty 🙂
Działaj! 😀 Ja w zasadzie zacząłem od wnętrza, ale sumarycznie pomijam je, więc samo sklejenie kadłuba jest dosyć łatwym i szybkim procesem. Uważaj tylko na spasowanie tych płyt. Niestety nie ma żadnych pinów pozycjonujących a sklejenie tego równo jest najważniejsze i chyba najtrudniejsze w tym modelu. Reszta to łatwizna 😛